Bez kategorii

Czerwcowe kino

Dawno nie byliśmy w kinie, więc szybka decyzja, bo na ekranach akurat „Garfield”. W sobotę 8 czerwca zebraliśmy ekipę i w drogę do Multikina. Tam już nas znają i chętnie witają. Co by tu Wam powiedzieć o Garfieldzie? Ktoś powie – bajka o kocie. A to nie do końca tak, bo owszem film jest animowany, ale jest to komedia przygodowa. I mały widz i duży widz się nie nudzi. Rudy kocur, z zamiłowania domator uwielbiający jeść, wyrusza w podróż. Za towarzyszy przygód ma świeżo odnalezionego ojca oraz psiego przyjaciela Odiego. Wartka akcja i duża dawka humoru spowodowały, że wyszliśmy z kina z uśmiechami na twarzach.

Jolanta Sieradzka

Urodziny Grzesia i Krystiana

 
Nasi chłopcy w czerwcu hucznie obchodzili swoje okrągłe urodziny. Były torty, prezenty i niespodzianka od niezawodnych strażaków (wielkie dzięki panowie!) . Bawiliśmy się wspaniale. Dziękujemy dzielnym mamom Joli i Monice za przygotowanie wspaniałego przyjęcia.

Grzegorzu i Krystianie jeszcze raz 100 lat kochani i wszystkiego najlepszego!

Dzień Dziecka na stadionie

Dzięki super współpracy z Miejsko- Gminnym Ośrodkiem Kultury i dyrektor Anną Michalkiewicz, na festynie z okazji Dnia Dziecka tradycyjnie stanął nasz stowarzyszeniowy namiot. Nasze wypieki i zakręcona frytka cieszyły się dużym zainteresowaniem. Pajdy ze smalcem i naleśniki były nowe w naszym kulinarnym repertuarze, ale też się sporo osób chętnych do skosztowania znalazło. Następny festyn już 29 czerwca na boisku koło firmy Matusewicz. Wszystkie znaki na ziemi mówią, że też tam będziemy. Zapraszamy zatem:)

Mocni na Festynie Rodzinnym

Bardzo dziękujemy wszystkim naszym członkom i sympatykom, którzy się zaangażowali w Festyn Rodzinny. Byli z nami,wspierali nas, upiekli ciasta, przynieśli fanty na loterię, użyczyli sprzętu. Darek,Gosia i Gosia, Iwonka, Tomek, Staszek, Krysia, Jola, Ewelina, nasza cudowna młodzież,która wystąpiła i umiliła gościom czas, Ela, Krystian, ,Klaudia, Kamila, Janusz, Milena. Grzesiu z Tomkiem bardzo fajnie bawili się pod sceną. Bardzo udana impreza 🙂 jesteście cudowni

Monika

PS

A my dziękujemy Naszej Kochanej, niezastąpionej Monice, gdyby nie ona i jej umiejętność zarządzania ojjjjjj ciężko byłoby ciężko. Kochamy Cię!

 

Podziękowanie

 
Organizatorem Festynu Rodzinnego, który odbył się w sobotę 26 maja na placu przy Wielospecjalistycznej Przychodni Zdrowia w Gryfowie Śląskim był Kościół Zielonoświątkowy, zbór w Gryfowie Śląskim Nowe Życie. Przedsięwzięcie jest organizowane od kilku lat jako impreza charytatywna. W tym roku organizatorzy postanowili przekazać dochód z festynu dla naszej organizacji czyli Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych Mocni.
W imieniu naszych podopiecznych pragniemy z całego serca podziękować za ten niezwykły gest solidarności, hojności i empatii. Jesteśmy Państwu niezwykle wdzięczni, tym bardziej, iż wiemy ile wkładu pracy i wysiłku kosztowało zorganizowanie takiej wspaniałej imprezy.
Nasze Stowarzyszenie ma na celu pomoc niepełnosprawnym i ich rodzinom, dziękujemy za wsparcie naszej idei i wybranie nas spośród wielu innych potrzebujących podmiotów.
Szczególne słowa podziękowania kierujemy w stronę pana Tomasza Pogorzelskiego, pastora Marka Kiewry i jego małżonki Wandy Kiewry oraz wszystkich członków Kościoła, którzy zaangażowali się w organizację Festynu Rodzinnego.
Czynicie wielkie, bezinteresowne dobro, niechaj wróci ono do Was zwielokrotnione.
 
Zarząd i członkowie Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Mocni”

Liberec raz jeszcze

No i pojechaliśmy zobaczyć ten Ogród Botaniczny, do którego nie dotarliśmy w kwietniu. Chyba nie straciliśmy dużo, bo przez zawirowania pogodowe Ogród nie tonął w barwach. Obejrzeliśmy ekspozycje tematyczne roślin egzotycznych. Widzieliśmy rybki. Posłuchaliśmy śpiewu ptaszków (całkiem możliwe, że to były papużki) . Wszędzie znaczki informacyjne z nazwami, ale bardziej się koncentrowaliśmy na oglądaniu niż na czytaniu, bo z czeskim u nas słabo. Dobrze, że polskich turystów sporo w świecie to i w Libercu przywykli i starają się być mili i pomocni. To też bariery językowe może istnieją, ale co to dla nas? Czego nie dopowiemy to dopokazujemy. A wracając do Ogrodu to owszem ciekawy. Można popatrzeć, pooddychać zapachami, pospacerować, posiedzieć na ławeczce. Polecamy. A jednak wyszliśmy trochę zawiedzeni, bo nie odkryliśmy jakiejś tajnej ścieżki do dużych połaci zielonych ogrodów, albo tych ogrodów jest o wiele mniej niż donoszą publikacje. Zaraz za rogiem była kafejka gdzie obowiązkowo musieliśmy dopełnić stałego rytuału jaki wyznaczył nasz Rafał. Rafał co dziennie około 11,30 pije kawę. Czeka z niecierpliwością na tę chwilę. Jest dla niego ważna. Każdy wie, że kawa wypita w dobrym towarzystwie lepiej smakuje. Może właśnie dlatego ta kawa była tak pyszna. Leniwa sobota. W końcu sprzyjająca pogoda i dookoła piękna architektura. Kawałek dalej są muzea. Jedna grupa poszła do Muzem Techniki a ci, którzy tę ekspozycję obejrzeli przy poprzedniej wizycie w Libercu, poszli do Muzeum Północnoczeskiego. To jedno z największych muzeów w Czechach. Można tam zobaczyć historyczne przedmioty użytkowe, biżuterię, szkło. Są wystawy stałe i czasowe. Wejściówka jest bezpłatna, tylko za obejrzenie panoramy okolicy z pałacowej wieży należy uiścić opłatę. Liberec jest piękny i oddalony od nas o zaledwie 50 minut jazdy samochodem. My Liberec odkrywamy po trochę, bo było już ZOO i Muzeum Techniki i Galeria Łaźnie a teraz Ogród Botaniczny i Muzeum Północnoczeskie. W drodze powrotnej wdepnęliśmy do przydrożnej karczmy Pod Kozą. Chociaż pewnie trudno uwierzyć, bo karczm już nie ma to ten lokal na pewno nie jest restauracją. Zastawa stołowa jakby z odzysku, każdy talerz i każdy widelec z innego kompletu, ale w końcu nie po to by podziwiać talerze się tam zachodzi. Miejsce słynie z pysznej golonki. Golonka świetnie przyprawiona, na którą tłumnie zjeżdżają użytkownicy samochodów, motorów, rowerów a nawet przychodzą pieszo. Ci, którzy nie przepadają za golonką też znajdą coś do zjedzenia choć karta dań krótka to treściwa. Musieliśmy trochę poczekać na nasz posiłek bo akurat tłumy głodnych przewalały się przez lokal. Podobno golonka warta była tego czekania. A potem już z pełnymi brzuchami, pojechaliśmy prosto do domu.
Jolanta Sieradzka
fot. Gabrysia, Monika, Jola i Stanisław.
 

Mocni na Cross Gryfitów

Może nie pobiegniemy tak szybko jakbyśmy chcieli, ale za to mamy inne supermoce 🙂 Podczas uroczystości 3- majowych zorganizowaliśmy stoisko gastronomiczne ku uciesze gryfowian i ich gości. Na stoisku owym pobito rekord w sprzedaży ciasta na czas, oj, działo się! Dziękujemy Ewie, Ewelinie i panu Heniowi za cudną organizację całości przedsięwzięcia. Wszystkim Mocnym, którzy upiekli te wspaniałe ciasta równie wielkie podziękowania. I oczywiście naszej fotografce Joli Sieradzkiej za uwiecznienie działań.

Kwiecień w Uboczu

Poza szaleństwami takimi jak wycieczki czy ogniska, na co dzień uczestniczymy w zajęciach, które integrują, rozwijają naszą motorykę, poprawiają naszą sprawność umysłową, ale przede wszystkim dają nam dużo radości i siły z bycia razem. Nasze wspaniałe opiekunki, instruktorki, towarzyszki na drodze rozwoju dbają o to, aby nie było nudno. Łatwo nie jest, bo jesteśmy bardzo wymagający 🙂 Ale powiadają, że podobno satysfakcja z pracy z tak świetną grupą jest ogromna 🙂

Dziękujemy za wszystkie pomysły, pomoc w ich realizacji, ciągłe nowości, niespodzianki, wspólną pracę naszym drogim Paniom: Agnieszce, Basi, Danusi, Ewie, Ewelinie, Gosi, Izie, Małgosi, Monice i naszemu rodzynkowi wśród opiekunów Panu Heniowi.

Życzymy miłego odpoczynku podczas właśnie rozpoczynającej się majówki.

W Libercu

Kwiecień plecień bo przeplata, trochę zimy, trochę lata. Stare porzekadło a jakże na czasie bo już mieliśmy lato tej wiosny a teraz natura sobie przypomniała, że ma jeszcze na zbyciu śnieg i ziąb. A my zaplanowaliśmy, że pojedziemy do Ogrodu Botanicznego by popatrzeć jak wiosną budzą się do życia kwiatki, krzaczki i drzewa. Łudziliśmy się, że jak pojedziemy w kierunku południowym to może tam będzie cieplej, albo może chociaż okno pogodowe dla nas się otworzy i słoneczko ogrzeje. No niestety. Wyjechaliśmy z Gryfowa w deszczu i ten deszcz, przemieszany śniegiem towarzyszył nam całą sobotę 20 kwietnia. Temperatura też nie powalała bo w okolicach 5 stopni Celsjusza, czyli że ze spacerów nici, ale skoro już byliśmy w Libercu to warto coś zobaczyć. Podjechaliśmy pod Muzeum Techniki gdzie w dosyć sporych halach zgromadzone zostały mniej lub bardziej wiekowe auta, rowery, motory, wagony, radia i co tam jeszcze było to aż trudno spamiętać. Wolnym krokiem przeszliśmy pośród tych cudów techniki i już mieliśmy jechać do Ogrodu Botanicznego naszymi współczesnymi pojazdami gdyby nie nasz ciekawski kierownik wycieczki. Ten to wszędzie zajrzy i tak to pokazał nam, że po drugiej stronie ulicy znajduje się przepiękny budynek z 1900 r. po byłej łaźni miejskiej noszącej nazwę Łaźni cesarza Franciszka Józefa, gdzie w tej chwili znajduje się Galeria Regionalna. W poszukiwaniu schronienia przed deszczem i chłodem wstąpiliśmy tam na kawę i obejrzeć ciekawą ekspozycję. Trochę czasu nam to zabrało a biorąc pod uwagę warunki pogodowe zdecydowaliśmy o powrocie do domu. Ogród botaniczny zostawiliśmy na następną wycieczkę, o której już niebawem a jest co oglądać bo są pawilony z roślinami egzotycznymi i pawilony z akwariami morskimi. Powierzchnia pawilonów to 4500 m kw. a ekspozycja zewnętrzna to 15tys. m kw. Jest co oglądać.

Przewiń na górę