Wycieczka do Pragi

W ostatnią sobotę listopada zaopatrzeni w ciepłą herbatę, kanapki a przede wszystkim w świetnego przewodnika ,wybraliśmy się do Pragi. Miasto piękne i obejrzeć go w kilka godzin jest niemożliwością . Dzień już krótki ,więc tak na prawdę to zrobiliśmy tylko mały spacer po starówce no i wiadomo być w Pradze i nie zobaczyć Mostu Karola, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Na moście wciąż coś się dzieje. Jakaś muzyka na żywo. Rysownicy tworzą portrety, a poza tym most jak i cała starówka gwarna i rojna. Pojechaliśmy tam niby po sezonie a tam wycieczki tabunami się przewalają. W wąskich uliczkach aż ciasno. Wielokulturowość na każdym kroku widać i słychać. Miasto powoli zaczyna się stroić by od przyszłej soboty rozpocząć świąteczny jarmark, a i bez jarmarku jest co oglądać. Małych sklepików, które szeroko otwartymi drzwiami kuszą turystów, jest co niemiara. Z dzielnicy żydowskiej wyszliśmy na luksusową ulicę Paryską, gdzie swoje sklepy mają różne światowe marki, ale wiadomo, my nie na zakupy tam pojechaliśmy, więc nawet nie zajrzeliśmy do Cartiera . Za to widzieliśmy zegar astronomiczny na ratuszowej wieży. Widzieliśmy też najstarszą w Europie Staronową Synagogę w dzielnicy żydowskiej Józefów. Napiliśmy się kawy w Starbucksie. Zjedliśmy obiad w wegetariańskim lokalu. Kupiliśmy obowiązkowe pamiątki z wycieczki – magnesy. Jednym słowem – spokojnie i na luzie. Niemałym przeżyciem dla wszystkich była podróż szybką koleją podziemną .Ponieważ nasze konie mechaniczne zostawiliśmy na parkingu na przedmieściach, to dodatkową atrakcją tej wyprawy była właśnie przejażdżka metrem. Praskie metro ma 3 nitki, stacje na 3 poziomach a najgłębsza stacja znajduje się na głębokości 53 metrów. Jeździ z maksymalną prędkością 90km, ale w praktyce to oznacza 80km .Niby niewiele, a na nas zrobiło wrażenie. Wyjeżdżaliśmy z Pragi w szybko zapadającym zmroku,przy padającym deszczu i śniegu .Dziękujemy naszym panom kierowcom – Darkowi ,Staszkowi i drugiemu Darkowi, że dowieźli nas całych i zdrowych do domu. I serdecznie dziękujemy naszemu przewodnikowi panu Darkowi Majchrowskiemu za pokazanie nam Pragi. Było super !
Jolanta Sieradzka
Foto: Jola, Gabriela, Monika, Ewelina, Staszek
 

Kręgle zamiast telewizora

Jesień już. Wieczory długie i chłodne. Nic tylko siedzieć przy ciepłym kaloryferze i w szklany ekran patrzeć . A my właśnie nie siedzieliśmy w domu. My wybraliśmy się do Świeradowa Zdroju. A tam poturlaliśmy „kulki”. Czasem udało się trafić w kręgle a czasem do rynny. Wiadomo, kula okrągła i jak fortuna, kołem się toczy. Raz wygrywasz a raz nie. Metody były różne. Jedni na boso, inni na czworaka. Niemal wszyscy jedną kulą, ale na przykład Gosia nawet dwiema. Efekty były różne, ale najważniejsze, że zabawa była. Serdecznie dziękujemy za gościnę „Krasicki Hotel Resort & Spa „.
Tekst i zdjęcia: Jolanta Sieradzka

Wycieczka do Hydropolis

W Dzień Nauczyciela, czyli 14 października, pojechaliśmy do Wrocławia do Hydropolis, by się czegoś nauczyć. Hydropolis to Centrum Edukacji Ekologicznej. Ośrodek wiedzy o wodzie, w którym wykorzystuje się nowoczesne technologie multimedialne, instalacje interaktywne, wierne repliki i modele, by edukować. Centrum znajduje się w zabytkowym XIX wiecznym podziemnym zbiorniku wody czystej. Zbiornik pełnił swą pierwotną funkcję do 2011 roku, kiedy to został wyłączony z użytku, a po przeprowadzeniu niezbędnych prac remontowych i adaptacyjnych przekształcony w Centrum. Odwiedziny tego miejsca, które jest jedynym tego typu w Polsce, na pewno jest ciekawym doświadczeniem. Dorośli słuchają, młodsi chłoną atmosferę, dotykają, oglądają. Jedno jest pewne, wszyscy wychodzą z Centrum bogatsi w wiedzę. Potem pojechaliśmy do Ogrodu Japońskiego, który usytuowany jest tuż przy Hali Stulecia. Sam Ogród owszem bardzo klimatyczny, ale przeładowany takimi ciekawskimi jak my i nie przystosowany dla niepełnosprawnych ruchowo. Nasze dziewczyny na wózkach – Klaudia i Kamila nie mogły się poruszać po mocno nierównych kamienistych, wąskich ścieżkach. Dobrze, że tuż obok Ogrodu jest największa w Polsce wrocławska fontanna, słynna z multimedialnych pokazów. Trafiliśmy akurat na taki dzienny pokaz, który z przyjemnością obejrzeliśmy. Fontanna będzie czynna jeszcze tylko przez tydzień i na następne pokazy trzeba będzie poczekać do wiosny. Pogoda nam dopisała choć troszkę chmury nas straszyły,ale jak na połowę października to był – jak mówią w telewizji – komfort cieplny, dzięki czemu mogliśmy jeszcze pospacerować po pergoli okalającej Halę. Dla mnie miarą zadowolenia z udanej wycieczki jest czytelny komunikat od Grzesia – jeszcze tu wrócimy, jeszcze tu przyjedziemy. To znaczy, że mu się podobało, że tym chwilom towarzyszyły dobre emocje, bo przecież o to w tych naszych wyjazdach chodzi, by ” dzieciaki” były zadowolone. Do Wrocławia pewnie wrócimy, bo nie wszystkie punkty programu zrealizowaliśmy, a może znajdziemy jeszcze inne ciekawe miejsca. A tym razem, jak zwykle, wróciliśmy wszyscy do domu zmęczeni, ale zadowoleni.
Jolanta Sieradzka

Ognisko z przygodami

Październik to zwykle święto pieczonego ziemniaka, więc spotkaliśmy się w sobotę 7 października, by połączyć święto pieczonego ziemniaka ze świętem pieczonej kiełbaski. Pogoda uczyniła nam psikusa i właśnie wprowadziła jesienne klimaty, ale my się nie poddaliśmy. Pan Henio wygrzebał z kotłowni duży karton po telewizorze i obstalował go tak, by Darek mógł rozpalić ognisko.Wróciliśmy do domu odymieni przez ognisko, pokropieni przez deszczyk, wysmagani wiatrem, ale zadowoleni. Łączą nas te razem spędzone chwile i ważne są też dla naszej młodzieży. Dziękujemy za odwiedziny pani Małgorzacie Szczepańskiej-Przewodniczącej Rady Powiatu Lwóweckiego.
Jolanta Sieradzka
fot. Ewelina Jasińska, Jolanta Sieradzka

Wycieczka do Dziwnowa

A gdyby tak nad morze? pospacerować po piaszczystych plażach, poczuć morską bryzę na policzku? Jak pomyśleli, tak zrobili- jak to Mocni.
Weekendowa wycieczka nad morze udała się jak zwykle. Zwiedzaliśmy Dziwnów, Wyspę Wolin, Wioskę Wikingów, Świnoujście, Międzyzdroje i okolice. Było dużo atrakcji po drodze, w tym niezapomniane ognisko. Pogoda w miarę nam dopisała, za to humory na 102. Powróciliśmy wszyscy zdrowi i zadowoleni.
 
Zdjęcia: Stanisław, Ewa, Dariusz i inni 🙂
Przewiń na górę