Kwiecień plecień bo przeplata, trochę zimy, trochę lata. Stare porzekadło a jakże na czasie bo już mieliśmy lato tej wiosny a teraz natura sobie przypomniała, że ma jeszcze na zbyciu śnieg i ziąb. A my zaplanowaliśmy, że pojedziemy do Ogrodu Botanicznego by popatrzeć jak wiosną budzą się do życia kwiatki, krzaczki i drzewa. Łudziliśmy się, że jak pojedziemy w kierunku południowym to może tam będzie cieplej, albo może chociaż okno pogodowe dla nas się otworzy i słoneczko ogrzeje. No niestety. Wyjechaliśmy z Gryfowa w deszczu i ten deszcz, przemieszany śniegiem towarzyszył nam całą sobotę 20 kwietnia. Temperatura też nie powalała bo w okolicach 5 stopni Celsjusza, czyli że ze spacerów nici, ale skoro już byliśmy w Libercu to warto coś zobaczyć. Podjechaliśmy pod Muzeum Techniki gdzie w dosyć sporych halach zgromadzone zostały mniej lub bardziej wiekowe auta, rowery, motory, wagony, radia i co tam jeszcze było to aż trudno spamiętać. Wolnym krokiem przeszliśmy pośród tych cudów techniki i już mieliśmy jechać do Ogrodu Botanicznego naszymi współczesnymi pojazdami gdyby nie nasz ciekawski kierownik wycieczki. Ten to wszędzie zajrzy i tak to pokazał nam, że po drugiej stronie ulicy znajduje się przepiękny budynek z 1900 r. po byłej łaźni miejskiej noszącej nazwę Łaźni cesarza Franciszka Józefa, gdzie w tej chwili znajduje się Galeria Regionalna. W poszukiwaniu schronienia przed deszczem i chłodem wstąpiliśmy tam na kawę i obejrzeć ciekawą ekspozycję. Trochę czasu nam to zabrało a biorąc pod uwagę warunki pogodowe zdecydowaliśmy o powrocie do domu. Ogród botaniczny zostawiliśmy na następną wycieczkę, o której już niebawem a jest co oglądać bo są pawilony z roślinami egzotycznymi i pawilony z akwariami morskimi. Powierzchnia pawilonów to 4500 m kw. a ekspozycja zewnętrzna to 15tys. m kw. Jest co oglądać.
W Libercu