Author : Paweł Rubaj

Ognisko z przygodami

Październik to zwykle święto pieczonego ziemniaka, więc spotkaliśmy się w sobotę 7 października, by połączyć święto pieczonego ziemniaka ze świętem pieczonej kiełbaski. Pogoda uczyniła nam psikusa i właśnie wprowadziła jesienne klimaty, ale my się nie poddaliśmy. Pan Henio wygrzebał z kotłowni duży karton po telewizorze i obstalował go tak, by Darek mógł rozpalić ognisko.Wróciliśmy do domu odymieni przez ognisko, pokropieni przez deszczyk, wysmagani wiatrem, ale zadowoleni. Łączą nas te razem spędzone chwile i ważne są też dla naszej młodzieży. Dziękujemy za odwiedziny pani Małgorzacie Szczepańskiej-Przewodniczącej Rady Powiatu Lwóweckiego.
Jolanta Sieradzka
fot. Ewelina Jasińska, Jolanta Sieradzka

Wycieczka do Dziwnowa

A gdyby tak nad morze? pospacerować po piaszczystych plażach, poczuć morską bryzę na policzku? Jak pomyśleli, tak zrobili- jak to Mocni.
Weekendowa wycieczka nad morze udała się jak zwykle. Zwiedzaliśmy Dziwnów, Wyspę Wolin, Wioskę Wikingów, Świnoujście, Międzyzdroje i okolice. Było dużo atrakcji po drodze, w tym niezapomniane ognisko. Pogoda w miarę nam dopisała, za to humory na 102. Powróciliśmy wszyscy zdrowi i zadowoleni.
 
Zdjęcia: Stanisław, Ewa, Dariusz i inni 🙂

Piekielne doły i zamki

Mieszkamy w miejscu, które jest świetną bazą wypadową dla małej i większej turystyki. Z łatwością można dojechać do naszych zachodnich czy też południowych sąsiadów. Korzystając z tego „wyskoczyliśmy” do Czech. Pierwszym miejscem, w którym zatrzymaliśmy się, oczywiście oprócz siuś pauzy na stacji paliw, była niewielka miejscowość, położona na obrzeżu Czeskiego Raju – Sloup. Największą atrakcją tego miejsca są ruiny średniowiecznego zamku obronnego usytuowanego na malowniczej skale. Poprzez stulecia zamek przebudowywany i niszczony zmieniał swój charakter, ale wciąż ma wiele do zaoferowania. Wąskie ścieżki i groty wykute w skale, barokowy kościół gdzie cyklicznie odbywają się koncerty, piękny widok z tarasu widokowego. Z ciekawością kluczyliśmy po dostępnych dla turystów zakamarkach warowni. Akurat w tym czasie na parkingu przy skale odbywał się zlot zabytkowych amerykańskich pojazdów wojskowych, co stanowiło nie lada gratkę dla naszych młodszych i starszych chłopaków. Koniecznie trzeba było zrobić grupowe zdjęcie na pamiątkę, a potem jeszcze przez chwilę podziwialiśmy grupę ćwiczącą tai chi i w drogę. Kierownik naszej wycieczki czyli Staszek powiódł nas do Piekielnych Dołów. Brzmi groźnie a miejsce okazuje się przyjazne. Są to największe w Europie jaskinie z piaskowca stworzone przez człowieka. Powierzchnia jaskiń wynosi ponad 11 kilometrów kwadratowych. Gospodarzem miejsca jest Motoklub. Motocykliści używają jaskiń jako miejsca spotkań a także jako terenu wyścigowego. Jest też w pełni zaopatrzony podziemny bar, a ponieważ Rafał miał obiecane, że będzie przerwa na kawę, to wszyscy skorzystaliśmy z oferty baru by czegoś się napić lub zjeść. Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy był Zamek Zakupy. Piękne miejsce, na które trzeba zaplanować więcej czasu, więc bez przewodnika przespacerowaliśmy się krużgankiem i zajrzeliśmy do pierwszego parku. Cały kompleks składa się z zamku, zabudowań gospodarczych, parków angielskich i francuskich oraz fosy zamkowej z niedźwiedziem, który albo nie chciał nam się pokazać albo go nie było. Może wrócimy tam kiedyś by zaspokoić nasz niedosyt tym miejscem a jak na jedną sobotę to i tak dość. Aura dla nas była łaskawa, bo prognozowanej ulewy nie było, a siąpiący deszczyk nam nie przeszkodził. Humory dopisały, a to najważniejsze. „Mocna” ekipa zwarta i gotowa na następne eskapady.
Tekst: Jolanta Sieradzka
Foto: wybrane ze zdjęć: Joli, Eweliny, Moniki, Gabrieli i Staszka 🙂

Mocni w raju dla spacerowiczów

Lato to taki piękny czas. To wakacje, wyjazdy, spacery. My też korzystając z tego, że ciepło i jeszcze przez chwilę zielono postanowiliśmy sprawdzić jak na prawdę jest na łonie natury i pospacerować. I pewnie wystarczyłoby poszukać pierwszej lepszej łączki , ale to nie my. My poszukaliśmy na mapie pięknego Parku Krajobrazowego zajmującego ponad 700 ha powierzchni i pojechaliśmy. Park Mużakowski, bo o nim mowa, to raj dla spacerowiczów, rowerzystów i podobno dla zakochanych. Ciekawostką jest, że leży on po obu stronach Nysy Łużyckiej czyli po polskiej i po niemieckiej stronie a nasze dzieciaki miały frajdę z przechodzenia z państwa do państwa bo spacerowaliśmy po obu stronach rzeki, którą przebiega granica. Pogoda dopisała, nie było upału i nie było deszczu więc mogliśmy leniwym krokiem podążać ścieżkami parku. My leniwie, a Klaudia swoim superowym nowym elektrycznym wózkiem „gazowała” aż miło. Za Klaudią wiernie podążał Grześ zafascynowany techniczną stroną pojazdu i sprawnością z jaką przemieszcza się Klaudia. Tomek z przyjemnością prowadził Dominikę za rękę. Co jej do ucha szeptał to tylko ich tajemnica. Monika „strzelała” super fotki, a my wszyscy cieszyliśmy się z udanego wyjazdu bo mieliśmy okazję zobaczyć piękny Nowy Zamek w Mużakowie. Nowy, bo w 1945 r. kompletnie spalony, a na nowo odbudowany w 1992r. I wstąpiliśmy do zabudowań folwarcznych na pyszną kawę i ciastko a niektórzy na lody. Nie było problemów z porozumiewaniem się chociaż byliśmy po stronie niemieckiej, bo sympatyczne panie kelnerki mówiły po polsku. Świat stoi przed nami otworem. Gdzie popędzimy następnym razem? Oby dobre wiatry nam sprzyjały gdziekolwiek będziemy, bo dla nas wszystkich to okazja do zobaczenia czegoś i oddech od codzienności.
Jolanta Sieradzka

Twierdza Srebrna Góra zdobyta

Tak jakoś się składa, że mierzymy swoje siły wysoko i sięgamy chmur .Wszak to tylko my sobie narzucamy ograniczenia i tylko my możemy sobie stawiać poprzeczkę wyżej i wyżej. Tym razem zdobyliśmy Twierdzę w chmurach czyli Twierdzę Srebrna Góra. Deszcz towarzyszył nam niemal całą drogę a na miejscu remonty. No ale co się dziwić, kiedy to taka stara budowla. Jej początki sięgają XVIII. Nie trzeba być pasjonatem historii by docenić wielkość i podziwiać potężny Donjon. Spacer po licznych kazamatach w towarzystwie przewodnika przebranego za pruskiego żołnierza zajął nam około 1,5 godziny, a na finiszu zwiedzania mogliśmy podziwiać z korony Donjonu okoliczną przepiękną panoramę. Ponieważ dość blisko, na sąsiednim wzgórzu znajduje się Fort Spitzberg-Ostróg, czyli jeden z fortów twierdzy srebrnogórskiej, to postanowiliśmy i tam zajrzeć. Tu dla odmiany przywitał nas przewodnik umundurowany na niemieckiego żołnierza z czasów II wojny. Oprowadził nas po forcie i w interesujący sposób przedstawił historię miejsca, które w czasie II wojny światowej było obozem jenieckim dla polskich oficerów. Jeszcze na koniec rzut oka na okoliczne górki, zapakowaliśmy pojazdy Kamili i Adriana i w drogę do domu. Adrian zmęczony, od czasu do czasu rzucał uwagą w stylu – „o matko i córko”, co bardzo rozweselało Grzesia a Michał – pasjonat symulatorów jazdy tirami pilnie śledził drogę. Bezpiecznie dojechaliśmy do Gryfowa Śląskiego. Dziękujemy naszym kierowcom i super ekipie. Było fajnie.

Sesja foto z rzeźbami Badyny

W przestrzeni miejskiej stanęły rzeźby profesora Karola Badyny. Wystawa zatytułowana jest „Krakowskie inspiracje” i będzie miała swój wernisaż 7 lipca w piątek o godz.14.00 w gryfowskim urzędzie. NA wernisaż przyjedzie słynny rzeźbiarz we własnej osobie.
My, dziś zrobiliśmy sobie historyczną sesję foto z rzeźbami, które bardzo nam się spodobały.
A nie wiemy, czy wszyscy wiedzą, że do Gryfowa z Krakowa przywiózł je nie kto inny, jak nasz prezes Stanisław Fronc. Pomagał mu dzielnie nasz opiekun Edward Korecki.
Przewiń na górę