Day: 15 maja 2024

Liberec raz jeszcze

No i pojechaliśmy zobaczyć ten Ogród Botaniczny, do którego nie dotarliśmy w kwietniu. Chyba nie straciliśmy dużo, bo przez zawirowania pogodowe Ogród nie tonął w barwach. Obejrzeliśmy ekspozycje tematyczne roślin egzotycznych. Widzieliśmy rybki. Posłuchaliśmy śpiewu ptaszków (całkiem możliwe, że to były papużki) . Wszędzie znaczki informacyjne z nazwami, ale bardziej się koncentrowaliśmy na oglądaniu niż na czytaniu, bo z czeskim u nas słabo. Dobrze, że polskich turystów sporo w świecie to i w Libercu przywykli i starają się być mili i pomocni. To też bariery językowe może istnieją, ale co to dla nas? Czego nie dopowiemy to dopokazujemy. A wracając do Ogrodu to owszem ciekawy. Można popatrzeć, pooddychać zapachami, pospacerować, posiedzieć na ławeczce. Polecamy. A jednak wyszliśmy trochę zawiedzeni, bo nie odkryliśmy jakiejś tajnej ścieżki do dużych połaci zielonych ogrodów, albo tych ogrodów jest o wiele mniej niż donoszą publikacje. Zaraz za rogiem była kafejka gdzie obowiązkowo musieliśmy dopełnić stałego rytuału jaki wyznaczył nasz Rafał. Rafał co dziennie około 11,30 pije kawę. Czeka z niecierpliwością na tę chwilę. Jest dla niego ważna. Każdy wie, że kawa wypita w dobrym towarzystwie lepiej smakuje. Może właśnie dlatego ta kawa była tak pyszna. Leniwa sobota. W końcu sprzyjająca pogoda i dookoła piękna architektura. Kawałek dalej są muzea. Jedna grupa poszła do Muzem Techniki a ci, którzy tę ekspozycję obejrzeli przy poprzedniej wizycie w Libercu, poszli do Muzeum Północnoczeskiego. To jedno z największych muzeów w Czechach. Można tam zobaczyć historyczne przedmioty użytkowe, biżuterię, szkło. Są wystawy stałe i czasowe. Wejściówka jest bezpłatna, tylko za obejrzenie panoramy okolicy z pałacowej wieży należy uiścić opłatę. Liberec jest piękny i oddalony od nas o zaledwie 50 minut jazdy samochodem. My Liberec odkrywamy po trochę, bo było już ZOO i Muzeum Techniki i Galeria Łaźnie a teraz Ogród Botaniczny i Muzeum Północnoczeskie. W drodze powrotnej wdepnęliśmy do przydrożnej karczmy Pod Kozą. Chociaż pewnie trudno uwierzyć, bo karczm już nie ma to ten lokal na pewno nie jest restauracją. Zastawa stołowa jakby z odzysku, każdy talerz i każdy widelec z innego kompletu, ale w końcu nie po to by podziwiać talerze się tam zachodzi. Miejsce słynie z pysznej golonki. Golonka świetnie przyprawiona, na którą tłumnie zjeżdżają użytkownicy samochodów, motorów, rowerów a nawet przychodzą pieszo. Ci, którzy nie przepadają za golonką też znajdą coś do zjedzenia choć karta dań krótka to treściwa. Musieliśmy trochę poczekać na nasz posiłek bo akurat tłumy głodnych przewalały się przez lokal. Podobno golonka warta była tego czekania. A potem już z pełnymi brzuchami, pojechaliśmy prosto do domu.
Jolanta Sieradzka
fot. Gabrysia, Monika, Jola i Stanisław.
 

Mocni na Cross Gryfitów

Może nie pobiegniemy tak szybko jakbyśmy chcieli, ale za to mamy inne supermoce 🙂 Podczas uroczystości 3- majowych zorganizowaliśmy stoisko gastronomiczne ku uciesze gryfowian i ich gości. Na stoisku owym pobito rekord w sprzedaży ciasta na czas, oj, działo się! Dziękujemy Ewie, Ewelinie i panu Heniowi za cudną organizację całości przedsięwzięcia. Wszystkim Mocnym, którzy upiekli te wspaniałe ciasta równie wielkie podziękowania. I oczywiście naszej fotografce Joli Sieradzkiej za uwiecznienie działań.

Kwiecień w Uboczu

Poza szaleństwami takimi jak wycieczki czy ogniska, na co dzień uczestniczymy w zajęciach, które integrują, rozwijają naszą motorykę, poprawiają naszą sprawność umysłową, ale przede wszystkim dają nam dużo radości i siły z bycia razem. Nasze wspaniałe opiekunki, instruktorki, towarzyszki na drodze rozwoju dbają o to, aby nie było nudno. Łatwo nie jest, bo jesteśmy bardzo wymagający 🙂 Ale powiadają, że podobno satysfakcja z pracy z tak świetną grupą jest ogromna 🙂

Dziękujemy za wszystkie pomysły, pomoc w ich realizacji, ciągłe nowości, niespodzianki, wspólną pracę naszym drogim Paniom: Agnieszce, Basi, Danusi, Ewie, Ewelinie, Gosi, Izie, Małgosi, Monice i naszemu rodzynkowi wśród opiekunów Panu Heniowi.

Życzymy miłego odpoczynku podczas właśnie rozpoczynającej się majówki.

W Libercu

Kwiecień plecień bo przeplata, trochę zimy, trochę lata. Stare porzekadło a jakże na czasie bo już mieliśmy lato tej wiosny a teraz natura sobie przypomniała, że ma jeszcze na zbyciu śnieg i ziąb. A my zaplanowaliśmy, że pojedziemy do Ogrodu Botanicznego by popatrzeć jak wiosną budzą się do życia kwiatki, krzaczki i drzewa. Łudziliśmy się, że jak pojedziemy w kierunku południowym to może tam będzie cieplej, albo może chociaż okno pogodowe dla nas się otworzy i słoneczko ogrzeje. No niestety. Wyjechaliśmy z Gryfowa w deszczu i ten deszcz, przemieszany śniegiem towarzyszył nam całą sobotę 20 kwietnia. Temperatura też nie powalała bo w okolicach 5 stopni Celsjusza, czyli że ze spacerów nici, ale skoro już byliśmy w Libercu to warto coś zobaczyć. Podjechaliśmy pod Muzeum Techniki gdzie w dosyć sporych halach zgromadzone zostały mniej lub bardziej wiekowe auta, rowery, motory, wagony, radia i co tam jeszcze było to aż trudno spamiętać. Wolnym krokiem przeszliśmy pośród tych cudów techniki i już mieliśmy jechać do Ogrodu Botanicznego naszymi współczesnymi pojazdami gdyby nie nasz ciekawski kierownik wycieczki. Ten to wszędzie zajrzy i tak to pokazał nam, że po drugiej stronie ulicy znajduje się przepiękny budynek z 1900 r. po byłej łaźni miejskiej noszącej nazwę Łaźni cesarza Franciszka Józefa, gdzie w tej chwili znajduje się Galeria Regionalna. W poszukiwaniu schronienia przed deszczem i chłodem wstąpiliśmy tam na kawę i obejrzeć ciekawą ekspozycję. Trochę czasu nam to zabrało a biorąc pod uwagę warunki pogodowe zdecydowaliśmy o powrocie do domu. Ogród botaniczny zostawiliśmy na następną wycieczkę, o której już niebawem a jest co oglądać bo są pawilony z roślinami egzotycznymi i pawilony z akwariami morskimi. Powierzchnia pawilonów to 4500 m kw. a ekspozycja zewnętrzna to 15tys. m kw. Jest co oglądać.

Mocni na Jarmarku Wielkanocnym

Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie wspaniałych ozdób wielkanocnych, ciast oraz innych wiktuałów na Jarmark Wielkanocny. Dziękujemy również tym, którzy przybyli na gryfowski rynek pomagać, wspierać nas finansowo i dotrzymać nam towarzystwa. Dzięki Wam wciąż trwamy i możemy się godnie prezentować na najważniejszych wydarzeniach w naszej gminie.

Urodziny x 5

Ach co to była za uroczystość ! Pięcioro Wspaniałych obchodziło swoje urodziny na jednej imprezie. Nasi Kochani podopieczni: Ela, Kamila, Klaudia oraz Adrian i Michał mieli swoje święto, a my cieszymy się, że mogliśmy świętować wraz z nimi. Był wspaniały tort i przepyszny poczęstunek zorganizowany przez mamy solenizantów. Była wspaniała zabawa oraz przepiękna sesja zdjęciowa (o której więcej wkrótce napisze Monika). Były prezenty, kwiatki, czekoladki i mnóstwo uśmiechów i zabawnych rozmów. W ten niezwykły dzień odwiedził nas pan starosta Powiatu Lwóweckiego Daniel Koko, który jest prekursorem programu Opieka Wytchnieniowa w Powiecie Lwóweckim. Dzięki temu programowi wiele osób niepełnosprawnych z terenu powiatu otrzymało ważne wsparcie. Pan Daniel przypomniał, że w budynku naszej siedziby, całkiem niedawno funkcjonowała szkoła, której był absolwentem.
Wracając do bohaterów naszego spotkania, wszystkim życzymy zdrowia i wielu radosnych dni. Eli, Kamili, Klaudii, Adrianowi i Michałowi odśpiewaliśmy głośne sto lat na imprezie i 100 lat życzymy im ponownie z całego serca. Wszystkiego najlepszego Kochani!

Zdjęcia: Ewelina, Monika, Jola i może ktoś jeszcze 🙂

Wyjazd do kina

Pojechaliśmy do kina. Jeszcze długie zimowe , bezśnieżne wieczory. Co robić ? Tak w środku tygodnia ? Pojechaliśmy do kina. Seans wieczorny. Na ekranach „Sami swoi. Początek”. Całą trylogię Karguli i Pawlaków chyba wszyscy obejrzeli i to pewnie i kilka razy . Bo to niemal , przy okazji każdych świąt można natrafić w telewizji na „Samych swoich” czy „Nie ma mocnych ” a może „Kochaj albo rzuć”. Humorystyczne scenki obejrzane tyle razy nabrały ponadczasowego wymiaru i wciąż śmieszą . Chyba właśnie na tym bazował reżyser Artur Żmijewski w najnowszej części „Samych swoich „. Dzięki temu film nie nudzi a bawi. A przy tym pokazuje choć bardzo powierzchownie, życie w przedwojennych Krużewnikach. Miłość do ziemi i zwierząt, które żywiły i które stanowiły bogactwo . Stosunki międzyludzkie, okupacja, wywózki .Co tu dużo gadać ? Polecamy pójść do kina i obejrzeć tę komedię .

Jolanta Sieradzka

Przewiń na górę